- W tym artykule:
- Dlaczego Rosjanie zdecydowali się na atak?
- Wpływ wojny na rynki
- Co robić, gdy rynki tracą?
- Gdzie starty będą największe?
- Portfel odporny na spadki
Wojska rosyjskie zgromadzone na granicy z Ukrainą, ostrzeżenia amerykańskiego wywiadu o gotowości Rosjan do rozpoczęcia działań wojennych i dyplomatyczne zabiegi, by powstrzymać coś, co wydawało się irracjonalne i aż nieprawdopodobne – od kilku tygodni konflikt pomiędzy Rosją i Ukrainą przykuwał uwagę nie tylko inwestorów, ale również polityków i zwykłych ludzi.
Atak Rosji na Ukrainę wstrząsnął rynkami, przede wszystkim dlatego, że niewielu inwestorów dopuszczało myśl, że Rosjanie na taki atak się zdecydują.
A jednak się zdecydowali. Można powiedzieć, że wojna nerwów się skończyła i rozpoczęła się niestety prawdziwa wojna.
Wojna z natury swej jest nieprzewidywalna. Carl von Clausewitz
Dlaczego Rosjanie zdecydowali się na atak?
Z perspektywy tego, co się wydarzyło i co już wiemy, działania Rosji z ostatnich lat wydają się oczywiste. Zwiększenie niezależności rosyjskiej gospodarki od handlu zagranicznego, zgromadzenie setek miliardów dolarów „finansowej poduszki”, wyprzedaż amerykańskich obligacji skarbowych i prowadzenie przez Bank Rosji bardzo restrykcyjnej polityki fiskalnej, z dzisiejszej perspektywy łatwo zinterpretować jako przygotowania do wojny.
Jest to jednak jedna z pułapek myślenia, ponieważ oceniamy działania, które miały miejsce z perspektywy obecnych wydarzeń. Wszystkie wcześniejsze działania Rosji mogły prowadzić również do innego rodzaju skutków, a wtedy też ulegalibyśmy złudzeniu, że wcześniejsze poczynania łatwo było zinterpretować w tym zupełnie innym kierunku. Nie wiem, czy kiedykolwiek poznamy pełen obraz sytuacji i ścieżkę decyzyjną, która doprowadziła do wojny i warto o tym pamiętać.
Wpływ wojny na rynki
Skoncentruję się więc na tym, co wiemy i jaki wpływ ten konflikt może mieć na sytuację gospodarczą w Polsce, Europie i na świecie oraz jak to przełoży się na rynki finansowe. Oczywiście z zastrzeżeniem, że nie wiem, jak wojna będzie przebiegała, ani jak zareagują Unia Europejska i Stany Zjednoczone, albo inaczej mówiąc, jak dotkliwe sankcje wobec Rosji zostaną wprowadzone.
Dziś rynki akcji poddały się panice. Pomimo że od kilku tygodni informacje o potencjalnym ataku Rosji pojawiały się w mediach, to WIG20 traci ponad 10%, większość rynków europejskich przynosi ponad 4-procentowe straty, a indeks moskiewskiej giełdy w ujęciu dolarowym tracił nawet 40%.
W takiej sytuacji łatwo ulec panice, co zazwyczaj prowadzi do złych decyzji. To prawda, że wcześniej napisałem, że wojna jest nieprzewidywalna, ale to nie oznacza, że gdy panikują niemal wszyscy, też powinienem przyłączyć się do paniki.
Co robić, gdy rynki tracą?
Są dwa sposoby kontrolowania ryzyka inwestycyjnego:
- dywersyfikacja portfela,
- stop-lossy, czyli poziom strat, przy którym wychodzimy z inwestycji.
W przypadku portfela zbudowanego w oparciu o fundusze inwestycyjne wykorzystanie stop-lossów jest niemal niemożliwe. W obecnej sytuacji nie da się przewidzieć, po jakiej cenie zostanie zrealizowane zlecenie sprzedaży funduszu.
Stosując dywersyfikację portfela odczujemy zapewne negatywne skutki obecnej sytuacji, ale nie poniesiemy raczej strat, które pozbawią nas np. 30% kapitału.
Więcej na ten temat przeczytasz tutaj:
Gdzie starty będą największe?
W obecnej sytuacji najsilniejszą negatywną reakcję prezentują rynki akcyjne. Największe straty ponosi giełda rosyjska, a potem, im dalej od Ukrainy, tym straty są mniejsze.
Taka reakcja nie powinna dziwić. Kraje sąsiadujące z Ukrainą są najbardziej narażone na skutki działań wojennych. Nawet gdy konflikt nie przeniesie się na ich terytoria, to chociażby napływ uchodźców, czy polityczna niepewność, która będzie utrzymywała się w najbliższym czasie, mogą wpływać na odpływ kapitału z tych rynków. Widać to również po reakcji polskiego złotego, który do dolara traci dziś ponad 2%.
Akcje na rynkach europejskich tracą również dlatego, że negatywne konsekwencje gospodarcze dla Europy są nieuchronne. Nawet jeżeli konflikt ograniczy się do terytorium Ukrainy, to nałożenie dotkliwych sankcji na Rosję jest kwestią najbliższych dni, a to najbardziej zaboli gospodarkę europejską, w dużo mniejszym stopniu amerykańską.
Portfel odporny na spadki
Obligacje skarbowe
W obliczu konfliktów zbrojnych zdecydowanie lepiej od akcji zachowują się obligacje skarbowe, a nieco słabiej korporacyjne. Zazwyczaj w takiej sytuacji bezkonkurencyjne są obligacje rządowe amerykańskie lub japońskie, a obecnie także niemieckie. Im silniejsza i większa gospodarka, tym bezpieczniej. Nawet polskie obligacje skarbowe, dopóki nie będzie groźby konfliktu zbrojnego na terenie Polski, będą zachowywały się znacznie spokojniej niż polskie akcje.
Akcje spółek amerykańskich
Część akcyjna portfela również powinna uwzględniać ryzyka geopolityczne. Amerykańska gospodarka ma tę przewagę, że Stany Zjednoczone graniczą z Meksykiem i Kanadą, które raczej nie są zainteresowane atakiem na ich terytorium i dwoma oceanami. Między innymi dzięki temu USA uniknęły działań wojennych na swoim terytorium podczas obu wojen światowych.
Dziś można założyć, że różnica w zachowaniu różnych rynków akcji będzie znaczna i rynek amerykański według mnie jest tym, który najszybciej może się uspokoić, oczywiście, jeżeli nie zrealizują się czarne scenariusze rozwoju wydarzeń na Ukrainie, które mogą przerodzić się w konflikt o większym zasięgu.
Fundusze złota
W takich momentach jak dzisiejszy posiadacze funduszy złota dostrzegają jego zalety. Ceny złota w sytuacji wzrostu napięcia geopolitycznego, czy inaczej zagrożenia wojną, zazwyczaj rosną. To jest element stabilizujący zachowanie całego portfela i kolejny argument, który przemawia za dywersyfikacją inwestycji.
Podsumowanie
W takich sytuacjach jak obecna warto pamiętać, że na świecie na zainwestowanie czekają biliony dolarów. Taka wyprzedaż jak obecna możliwa jest tylko wtedy, gdy większość inwestorów się boi. Być może mają rację – „Wojna z natury swej jest nieprzewidywalna”. Jednak w sytuacji, gdy inwestorzy dyskontują czarne scenariusze, każdy scenariusz, który się zrealizuje i będzie nieco mniej „czarny”, od obecnie zakładanego, będzie oznaczał powrót wzrostów na większości rynków akcji. Konflikty zbrojne niestety pojawiają się często, na szczęście dla nas większość z nich nie kończy się konfliktami globalnymi.